Wielki brat – felieton.
Wszystko o czym chcę napisać powinno być pisane dużymi literami – jako OSTRZEŻENIE – dla wszystkich.
Wiele osób lubi rozwiązywać krzyżówki – i dobrze – trenują mózg i wiedzę poszerzają. Bardzo piękna, intelektualna rozrywka. No i oczywiście można wygrać różne nagrody, na których to wielu zależy – choć bywają tacy, co robią to z czysto intelektualnych pobudek. Ja też tak miałam – rozwiązywałam dla czystej przyjemności – aż zachciało mi się coś wygrać. Tak – zachciało – choć zachciankę to można mieć na lody albo piwo – a nie forsę.
Rozwiązanie prawie każdej krzyżówki w gazecie można przesłać SMS – em na podany numer. Proste – i tylko zostaje oczekiwanie na wygraną. Uczciwi naiwniacy w to wierzą. Nic bardziej mylnego. Zwykle na samym dole strony w gazecie jest napisane BARDZO malutkim druczkiem, że SMS przez nas wysłany upoważnia firmę do przetwarzania naszych danych. Myślimy sobie – a co tam – niech sobie mają te nasze namiary. Nagrody w końcu nie wygrywamy – no cóż – szczęścia nam zabrakło.
Tylko, ze nie o szczęście tu chodzi, ale o naszą naiwność – wierzymy, że te nagrody to od firmy, albo sponsorów – nic bardziej mylnego – od nas – naiwniaków. Jak? A no tak:
Po jakimś czasie zaczynamy dostawać SMS – y zachęcające do przystąpieniu do konkursu, w którym na przykład możemy wygrać 100 000 zł, albo samochód, albo inne precjoza. Albo odbieramy wiadomość i gramy – albo kasujemy. Jednego tylko nie wiemy – na początku – że każdy przysłany do nas SMS kradnie nam z kąta telefonu określoną kwotę. Dociera to nas dopiero, kiedy zaczynamy się orientować, że coś za dużo forsy z konta znika i nie wiemy dlaczego.
A to wszystko przez ten drobny druczek i przetwarzanie danych.
Wyrażając zgodę na przetwarzanie danych wyrażamy ja również na przysyłanie nam złodziejskich SMS – ów. Tak, tak – na to właśnie się godzimy, choć żadna firma nie wyjaśnia co to znaczy. No to po okradzeniu naszego konta – już wiemy.
Przetwarzanie naszych danych to nic innego tylko zgoda na udział w różnych konkursach, za które sami płacimy brzęczącą monetą i własną naiwnością.
Firmy zajmujące się takim procederem w żadnej informacji \ tej napisanej nawet bardzo drobnym druczkiem \ nie oświecają nas co to są te „cele marketingowe” – czyli, że stajemy się trybikiem w kolosalnym kancie, bo skończyły by się profity i mamienie ile i co można wygrać.
Nauka z tego wypływa jedna – elektronika i gadżety – fajna rzecz, ale niebezpieczna też, bo nawet nie wiesz jak i kiedy zrobią cię w przysłowiową trąbę. Mnie „odkręcanie” tego wszystkiego kosztowało 30 złotych – plus to co ukradli – czyli jakieś 50 złotych. Razem 80 złotych polskich. Nie opłaca się. Jeśli już – to odpowiedź wysłać pocztą – koperta, znaczek, skrzynka na listy. Nie ma to jak stare wypróbowane sposoby!
Krzyżówki należy rozwiązywać dalej – szare komórki się trenują. A co do gazety, która tyle problemów dokłada – niestety nazwy podać nie mogę, bo pewnie oskarżyliby mnie o nadużywanie dóbr itd. W każdym razie – wystrzegajcie się zgody na przetwarzanie danych, bo przetworzą owszem , ale portfele – z pełnych na puste.
Pamiętajcie – koperta, znaczek, skrzynka na listy.
Róża Stolarczyk