Długoletnia walka o suwerenność

Świebodzice pojawiły się na widowni dziejowej w początkach XIII stulecia. Ale  sam proces kształtowania się tutejszej osady, jako ośrodka gospodarczego, kulturalnego i społecznego, trwał z pewnością kilkadziesiąt lat. Początki Świebodzic nie były jednak łatwe. To właśnie u zarania swoich dziejów nasze miasto musiało stoczyć wieloletnią walkę z pobliską Pełcznicą, a następnie ze Świdnicą, aby utrzymać w pełni swoje suwerenne prawa.

A wszystko zaczęło się w 1228 r. Przebywający wówczas w Świebodzicach biskup wrocławski Wawrzyniec (1207–1232) dokonał w dniu 29 września uroczystej konsekracji nowo wybudowanego kościoła pw. św. Mikołaja oraz ofiarował mu dziesięciny z 16 łanów ziemi. Wraz z dokonaniem uroczystego poświęcenia, potwierdził on świątyni w Pełcznicy (obecnie parafia św. Franciszka z Asyżu), dotację nadaną jej miesiąc wcześniej (30 VIII 1228) przez księcia Henryka Brodatego oraz rozciągnął zwierzchnictwo kościoła pełcznickiego nad nowo wybudowaną świątynią w Świebodzicach. Od tej pory kościół w Świebodzicach stał się filią kościoła w pobliskiej Pełcznicy.

Jednak taka sytuacja nie trwała zbyt długo. W połowie XIII w. o swoim sprzeciwie i niezadowoleniu dała znać świątynia w Świebodzicach, o której prawa próbował skutecznie zabiegać ówczesny proboszcz. Z tej to przyczyny wybuchł wielki spór pomiędzy zwierzchnikami obu kościołów, który z górą trwał 50 lat. Konflikt, w którym głównie chodziło o sprawę uniezależnienia się świebodzickiej świątyni spod zwierzchnictwa Pełcznicy, a także o pewien rodzaj dziesięcin, do których prawo rościł sobie duszpasterz z Pełcznicy (chodzi tu zapewne o dziesięciny, które od biskupa wrocławskiego Wawrzyńca otrzymał proboszcz świebodzickiego kościoła w 1228 r.) znalazł swe odbicie w wielu dokumentach i kronikach tamtej epoki. Jak podają niektóre źródła, pewne echa tego sporu musiały także dobiegać na dwór papieski, skoro ówczesny papież miał się podjąć interwencji na korzyść kościoła św. Mikołaja.

W kilka lat później doszło do pierwszych rozstrzygnięć zatargu. Dnia 25 października 1268 r. arcybiskup salzburski i legat papieski Władysław na podstawie dokumentów Henryka I Brodatego z 30 sierpnia 1228 r. i biskupa wrocławskiego Wawrzyńca z 29 września 1228 r., potwierdza dotację dla kościoła w Pełcznicy. W tym samym dniu Władysław wystawił również dokument dla kościoła w Świebodzicach. Powiadamiał on w nim ówczesnego proboszcza (niejakiego Henryka), iż od tej pory świątynię w pobliskiej Pełcznicy może uważać za przynależną do swojego kościoła, który od tego momentu stał się kościołem nadrzędnym (głównym). Poza pełcznicką parafią do świątyni w Świebodzicach przyporządkowany został również kościół w Mokrzeszowie. Tak więc lata 60-te XIII stulecia, które były punktem kulminacyjnym tego wielkiego sporu, zakończyły się dużym sukcesem kościoła w Świebodzicach. Jednak sprawa nie dobrnęła jeszcze do końca.

Do pełnego rozstrzygnięcia konfliktu na korzyść miejscowej parafii doszło w początkach XIV stulecia. Dnia 28 kwietnia 1301 r. Henryk, rektor kościoła św. Mikołaja w Świebodzicach, wystosował do kanonika katedry wrocławskiej – Arnolda, szereg dokumentów w celu ich rozpatrzenia oraz pełnoprawnego rozstrzygnięcia długotrwałej zwady. Na odpowiedź Henryk nie musiał czekać długo. Już 9 maja tegoż roku na podstawie wcześniej przedłożonych pism kanonik Arnold wydał wyrok na podstawie, którego przyznał świątyni w Świebodzicach pełne prawa do dziesięcin, które od tej pory mogły być pobierane wyłącznie przez przedstawiciela (proboszcza) kościoła św. Mikołaja. Tak więc długotrwała walka obu świątyń zakończyła się pełnym sukcesem Świebodzic.

*   *   *

Jednak z uzyskanej swobody i niezależności Świebodzice nie cieszyły się długo. Już kilka lat później – 15 grudnia 1310 r. – książęta śląscy: Bernard świdnicki, Henryk jaworski i Bolesław ziębicki wydali w Jaworze dokument na rzecz nieodległej Świdnicy, który w znaczący sposób ograniczał uzyskane dotąd prawa i przywileje naszego miasta. Treść tego dokumentu brzmiała następująco:

„Niechaj przeto wszyscy zainteresowani wiedzą, że my Bernard, Henryk i Bolko, z Łaski Bożej Książęta Śląscy i Panowie na Książu, po dogłębnej rozwadze, starający się przysporzyć wygody i dostatku naszym wiernym mieszkańcom Świdnicy i jej rozległych okolic, którzy się do nas pojedynczo zwracali i po myśli naszych wiernych ze względu na ich zasługi pragniemy więcej uczynić. Będzie wiec słuszne, że we wszystkich ich własnych prawach i uprawnieniach w kogokolwiek imieniu wydanych i uzyskanych, tak wewnątrz jak i na zewnątrz (miasta) w jakimkolwiek czasie od pierwszego prawa lokacyjnego, aż dotąd posiadanego i zapewnionego na utrwalenie całkowitej wolności. Zatwierdzamy na całej przestrzeni Świebodzic z jego okolicami i okręgiem prawo lokacyjne przez mieszkańców miasta uzyskane, którego się pozbywamy sami i ostatecznie. To żeby dla nas samych i naszych następców trwale i nie wzruszenie było przestrzegane, kładziemy na tej stronie podpis i dla wzmocnienia uwagi tego pisma w naszej obecności wyciśnięto pieczęć.”

Wielu badaczy dziś uważa, że dokument ten na kilkadziesiąt lat uzależnił Świebodzice od pobliskiej Świdnicy. Jak sugeruje jeden ze świdnickich historyków – Andrzej Dobkiewicz – sprawa interpretacji tego przywileju do dziś nie jest zbyt jasna. Jego zdaniem bliskość stołecznej i silnej ekonomicznie Świdnicy sprawiało, że nasze miasto nie miało znacznych szans na intensywny rozwój. Być może przywilej ten wiązał się z włączeniem Świebodzic do miejskiego okręgu sądowniczego Świdnicy, albo był nawet aktem zastawienia naszego miasta przez książąt (?). Nie da się ukryć, że dokument ten niósł za sobą daleko idące konsekwencje, powodując regres w rozwoju Świebodzic. Przyczynił się on do ograniczenia dotychczasowych przywilejów tutejszych mieszczan, spadku dochodów miejskich oraz spowodował znaczną emigrację mieszkańców do innych miast Dolnego Śląska, którzy nie widząc w swoim mieście szans na dalszą egzystencję, próbowali szczęścia poza jego granicami.. Świebodziczanie, którzy nie zdecydowali się na „emigrację” i pozostali w swoim grodzie, próbowali bronić swoich praw. Przykładem tego może być produkcja płótna, która rozwinęła się tu do takiego stopnia, że stała się poważną konkurencją dla pobliskiej Świdnicy. Jednak  nie wyszła ona na korzyść naszemu miastu. Świdniczanie widząc wyrządzane im przez mieszkańców Świebodzic szkody (uszczuplenie dochodów i wpływów do miejskiej kasy), zwrócili się w tej sprawie do swojego księcia – Bolesława II Małego. Władca ten wystawił w dniu 26 lipca 1336 r. pismo zabraniające świebodziczanom detalicznej sprzedaży wyprodukowanego u siebie płótna pod karą wysokich kar pieniężnych.

Na szczęście sytuacja ta (regres gospodarczy) nie trwała zbyt długo. Dnia 1 kwietnia 1337 r. przebywający w Kamiennej Górze książę Bolesław, przywrócił Świebodzicom dawne przywileje oraz rozciągnął zwierzchnictwo miasta na pobliskie wsie – Ciernie, Pełcznicę, Strugę, Szczawno, Poniatów, Lubiechów i Mokrzeszów (tzw. prawo mili). Dzięki temu nasze miasto ponownie stało się pełnoprawnym ośrodkiem gospodarczym, którego niezależność – jak sugeruje dokument Bolesława II Małego – nikt nie mógł odtąd naruszyć.

Kościół parafii św. Franciszka z Asyżu, najstarszy zabytek sakralny Świebodzic ściśle związany z wczesną historią Miasta Świebodzice (foto archiwum)

Dodaj komentarz

Pogoda w Świebodzicach
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Jesteśmy na Facebook'u